Mijał opustoszałe ulice i sklepy, nie spotykając ani jednej żywej
duszy. Po drodze widział tylko raz samochód wolno przejeżdżający obok. Taka
samotność działała przygnębiająco, spotęgowana jeszcze przez pogodę. Jednak nie
przejmował się tym zbytnio. Rozpierała go duma po zdobyciu dwóch kolejnych
nabojów. Przy okazji stracił co prawda niemal całe oszczędności i zużył
przysługę Rodriga, ale miał nadzieję, że nie wpłynie to znacząco na zbieranie
pozostałych. Ah, już był cały mokry! Po powroci zostawi swoją misję na później
i odpocznie, bo w takim stanie szukanie nic dobrego nie da. Ale skanowanie na
pewno pmoże. Zakładał, że każdy nabój przenosi jakieś dane o tym projekcie.
Trochę optymistyczne założenie, ale poza nim nie miał już żadnego pomysłu na
lokalizację pozostałych sztuk.
W ogóle był pod sporym wrażeniem, że cztery znalazły się w jego
rękach. To oznaczało, że gdzieś, ktoś – lub parę ktosiów – ma w swoich rękach
pozostałe sześć. Jak Rodrigo dwa, albo Paulinka jeden.
Albo ten Żyd. Albo ktoś jeszcze gorszy. I tak wierzył, że jest w
stanie je zdobyć.
Wbiegł na teren osiedla. Tu również nie było nikogo, po dzieciach nie
pozostał żaden ślad. Nic dziwnego przy takim deszczu. Dotarł wreszcie do
zadaszonej klatki schodowej. Był do cna przemoczony, uparcie ściskając czwarty
nabój. Już spokojnie wszedł po schodach do swojego mieszkania. Zaraz po
zamknięciu drzwi zrzucił z siebie wszystko na suszarkę w przedpokoju i ruszył
pod prysznic. Zadanie zadaniem, trzeba dbać o swoje zdrowie.
Gdy wreszcie już stwierdził, że wystarczająco się ogrzał, poszedł do
komputera i ubierając sie patrzył na wyniki skanowania drugiego naboju.
Właściwości był niemal identyczne z poprzednim. Waga, rozmiary i te
sprawy.
I tak samo jak poprzedni, był nośnikiem danych. Jednak zawartość była
diametralnie różna. Nie było żadnego filmu.
Były tylko dwa pliki tekstowe, a w każdym po dwa ciągi liczb. O co w
tym chodziło? Nabój, zamiast odpowiedzieć na jego pytania, dodał nowe. Może to
jakieś kody dostępu? Ale jeśli tak, to do czego i gdzie to jest? Albo
zaszyfrowana wiadomość? Tym gorzej – nie znał kodu do szyfru, a złamanie go na
pewno zajęłoby dużo czasu.
Nagle żołądek przypomniał mu, że nic dzisiaj nie jadł.
No comments:
Post a Comment