Gwałtownie
się podniósł, niemal wywracając krzesło. Pobiegł do schowka i zaczął niemal
maniakalne poszukiwania, jakby bał się, że pomysł uleci z jego głowy. Wreszcie
znalazł mały komputerek z opaską na przedramię. To jedna z rzeczy, które dostał
od doktora w celu testó miesiące temu, a które naprawdę dobrze działały. Dawał
szybki dostęp do informacjiw terenie i kontakt z resztą świata gdyby potrzebne
było wsparcie. Miał wbudowaną prostą przeglądarkę internetową, komunikator i
parę innych gadżetów, w tym GPS.
Założył go i uruchomił, siadając
przy komputerze. Trącił myszkę aby wyłączyć wygaszacz ekranu.
Nie było otwartych plików z
cyframi. Zaniepokojony sprawdził folder z wynikami skanowań. Tam był tylko film
z pierwszego naboju.
Na pewno nie miał zwidów. Aż tak
głodny nie był. Podłączył ostatkiem kabli nabój numer dwa, zatrzymał skanowanie
kolejnych i znó je włączył dla tego.
Tym razem
zajęło tylko chwilę – komputer rozpoznał go już jako nośnik danych – ale
zawartość było nieco inna. Oprócz dwóch plików z tekstem był tam jeszcze jakiś
program. Zaciekawiony przestawił antywirusa – również od doktora – na
maksymalną możliwą ochronę i uruchomił nowy plik.
Wyskoczyło okienko z napisem
„Namierzanie”, które po krótkiej chwili zniknęło. Zamiast tego w folderze
pojawiły się dwa nowe pliki tekstowe. Otworzył te i dwa poprzednie. Nowe wyniki
był diametralnie różne. To namierzanie potwierdziło jego przypuszczenia.
Uruchomił GPS i wprowadził doń dwa znaczniki o współrzędnych z plikó na
komputerze. Urządzenie szybko przetrawiło dane i pokazało obraz satelitarny
miasta, a na nim dwa czerwone punkty. To był współrzędne geograficzne,a
cokolwiek one wskazują, jest niedaleko. Wspaniałe wieści. Nacisnął palcem jeden
z punktów natychmiast wyskoczyły informacje o miejscu.
Cmentarz. Świetne miejsce na
schowanie czegoś przed nim. Panicznie bał
się duchów. Śmieszne, ale niestety prawdziwe. Otworzył informacje o drugim
celu.
Willa jakiegoś biznesmena. Jakiś
kolekcjoner zagarnął nabój. A że bogacz, po dobroci go nie odda.
I tym samym poszukiwania stały
się trudniejsze. Wyjrzał na zewnątrz. Było już ciemno, tylko kawałek nieba był
oświetlony przez odchodzące słońce niezasłonięte przez chmury. Ale przynajmniej
przestało padać.
No comments:
Post a Comment