Sunday 14 July 2013

Dziesięć Żądeł, pt38

Ożywiam to miejsce póki wyprzedaż na Steamie nie ma nic ciekawego.


Ciekawe, ile miał czasu. Szybki czy nie, odrzutowiec i tak trochę go potrzebował na tak długą podróż. Może by się przespać? Propozycja była kusząca, chociaż turbulencje nie pomagały. Zamiast tego wyciągnął zbroję z plecaka i rozłożył ją na łóżku. Obok niej rzucił hełm. Ten odbił się od materaca i wylądował na następnym. Miękkie materace? Coraz bardziej mu się tu podobało.
Zerknął na kabinę pilota. Nikita zajmował się swoimi sprawami, a dokładnie pilotowaniem i butelką. W ogóle nie obchodziło go, co działo się za nim.
Szybko wyskoczył z cywilnego ubrania i w samym podkoszulku wpakował się do zbroi. Miał ją tyle czasu, a uczucie komfortu i dopasowania wcale nie zanikło. Dalej z przyjemnością ją zakładał, nawet jeśli oznaczało to, tak jak teraz, robotę do wykonania. Zacisnął i rozluźnił pięści. Zrobił na szybko kilka ćwiczeń rozciągających, próbując nacieszyć się perfekcyjnym wykonaniem.
Dalej się nie nacieszył. To mu się chyba nigdy nie znudzi. Ułożył plecak i przebranie obok hełmu, a sam położył się na łóżku. Parę razy latał już samolotem i zawsze go to usypiało. Korzystał więc z okazji i drzemał przez niemal cały, nawet jeśli krótki, lot. Zdawał sobie za to sprawę, że współpasażerowie musieli się dziwnie na niego patrzeć, gdy rozkładał się do snu na godzinnych lotach do i z laboratorium doktora. Nie przejmował się tym, tak jak wieloma innymi rzeczami.
Odrzutowiec usypiał go swoim gwałtownym trzęsieniem i hałasem silników. Działało to jak całkiem niezła kołysanka. Powoli oddawał się w lepkie objęcia snu...

Nikita zaczął śpiewać jakąś piosenkę.

No comments:

Post a Comment