Wednesday 26 September 2012

Yet to be named, pt21


The pair ushered their mount to keep going.
‘It’s large for a city in the middle of nowhere. Why would people want to live here?’, Alvaren asked.
‘It’s not “nowhere”, Shirral replied. ‘We’re on the main trade route coming from the west and heading towards the Capital. Or, almost on it. It’s the wide road that enters the city over there;, she pointed at the western part of the settlement, ‘and goes north, back to the forests, and east again.
‘And the road heading into the mountains?’
‘That connects a big mining complex with the city. Another reason for settling down here.’
‘And the road we’re on?’
‘It goes south, to the desert. Somewhere along the way it branches out to the west, into the Evlen Forest Reaches’, she paused. ‘Shouldn’t you know that?’
‘Know what?’
She sighed.
‘Are you trying to tell me I said all that for nothing?’

Dziesięć żądeł pt 14


Wysłał paczkę priorytetem. Zależało mu na czasie. Broń byłaby bardzo pomocna w obliczu mafii albo wielkich korporacji. Przesyłka dotrze do doktora nazajutrz, a ulepszenia wprowadzi w ciągu następnego dnia. Razem z podróżą powrotną cała operacja powinna zająć trzy dni.
Wyszedł na zewnątrz i wziął głęboki oddech. Powietrze było bardzo wilgotne. Zanosiło się
na deszcz. Powoli ruszył przed siebie.
Wrócił myślami do naboi. Analiza powinna się wkrótce skończyć, ale nie chciał jeszcze wracać do siebie. Odrobina szukania na własną rękę nie mogła mu zaszkodzić.
Tylko gdzie powinien szukać?
Do głowy nie przychodziło mu żadne, w którym takie coś mogłoby się znaleźć. Trzeba więc było zasięgnąć języka u kogoś, kto orientował się w odpowiednich kręgach. Był z tym jednak mały problem. Nie znał nikogo takiego. Chociaż, może....
Zawędrował na plac targowy. Pomimo licznych supermarketów i sieci sklepów drobne stragany przyciągały sporo klientów, dość, żeby utrzymać sprzedawców. A ci z sobie tylko znanych źródeł sprowadzali na targ wszystko: owoce, warzywa, ubrania, obrazy, nawet auta.
I części do broni.

Wednesday 19 September 2012

Yet to be named, pt20


‘See, that wasn’t so hard. Now for something difficult. Why exactly did you save me back at the city?’
‘Isn’t that kind of obvious? I wanted to. Besides, you wanted to stab me off my horse’, he pointed out. ‘And why did you save me back at the stream? It feels less obvious to me.’
‘I felt obliged to return the favour. Do you think I shouldn’t have?’
‘I think you should have.’
‘That’s rather selfish, I’d say’, she chuckled.
He admitted he walked right into that.
They climbed a small hillock at the edge of the forest, preparing for another conversation.
On its other side, wide green plains spanned across the view, blocked by snowy peaks to the right, and slowly fading into darker green of forest to the left and far, far ahead. A handful of farmhouses were strewn over the landscape, slightly concentrating closer to the city.
It was rather big. With an impressive temple, whose twin towers dominated way over the city walls themselves, and a great many smaller buildings, it presented itself way better than the previous one.
Not including fire and monsters, which may have made it interesting for adventurers and heroes. But it was just a small group of people.

Dziesięć żądeł, pt13


Tak czy inaczej, analiza na pewno potrwa jeszcze kilka godzin, a do tego czasu mógłby zrobić jeszcze parę rzeczy. Odstawił niedopity jogurt do lodówki. Wrócił do schowka, skąd wyjął futerał
na karabin i duży arkusz brązowego papieru. Wyciągnął broń z plecaka, odruchowo obejrzał
ją i włożył do futerału. Owinął go szczelnie papierem, okleił taśmą klejącą na krawędziach i przez środki ścian pudełka. Na koniec nalepił wcześniej przygotowaną kartkę z adresem.
Oczywiście nie z adresem doktora, tylko jednego z umówionych punktów wysyłki. Zdradzenie lokalizacji laboratorium mogło być dużym i bolesnym błędem.
Zadowolony z roboty zaniósł przesyłkę do przedpokoju, a sam wrócił do kuchni, aby skończyć jogurt. Pustą buteleczkę postawił na stole. Zahaczył jeszcze o łazienkę, gdzie obejrzał się w lustrze
i umył zęby. Zadowolony ze swojego wyglądu podniósł paczkę, wyszedł z mieszkania i zamknął drzwi na klucz.
Na zewnątrz, pomimo mocno zachmurzonego nieba, było dość ciepło. Kilkoro dzieci bawiło się na placu zabaw pod okiem rodziców. Wśród nich zauważył Paulinkę, ale nie widział taty. Pewnie przyszła z mamą.
Najbliższa poczta była kilkanaście minut drogi od jego mieszkania. Koło progu budynku paczka zaczynała mu ciążyć. Futerał był wygodniejszy w transporcie, gdy trzymało się jego rączkę, tak jak w walizce. Jednak ważniejsze było działanie incognito.

Wednesday 12 September 2012

Yet to be named, pt19


‘Well, to keep things short, I finished the dirty work myself, went through your things in search of a potion…’
‘You did what?!’, He interrupted.
‘What I just said’, she shrugged. ‘The wound was too deep for simple bandaging. Even your potion didn’t fully mend it. Either way, you should be feeling thankful. After all, you’re still alive’, she pointed out.
‘Yes, well, that is true. And don’t get me wrong, I am thankful. It’s just the fact of my privacy being compromised’, he muttered.
‘Whatever you say’, she rolled her eyes. ‘Care to swap places? My arms are killing me after holding you upright.’
After a short time of shoving in the saddle and a sharp hiss of pain when the injured leg scraped the leather, they were ready to continue their travel, and so they did.
It took a few quit turn to yet again start the conversation.
‘So, you still haven’t told me your name’, she remarked.
‘Neither have you, come to think of it’, he answered bitterly.
‘Why so rude all of a sudden? It was just a simple question.’
‘I just threw that out. Sorry. I’m feeling dizzy.’
‘It’s probably blood loss. My name is Shirral. There, I opened myself. Now it’s your turn.’
‘Alvaren’, he muttered.




Yay for mentioning the main characters' names so late!

Dziesięć żądeł, pt12


Pokój o niebieskich ścianach, dość mały. Na środku przeciwległej ściany białe drzwi. Widok zjeżdża na dół, na ekran monitora starej daty. Na nim okno z paskiem postępu. Zbliża się do końca. Wzrok pada na lewo. W specjalnej metalowej obudowie stoi dziesięć nabojów podłączonych
do komputera tuzinami kabli. Widok wraca do drzwi, potem szybko do monitora. Pasek postępu dotarł do końca swojej drogi. Wyskoczył komunikat.
Przenoszenie folderu „Projekt Żądło” zostało zakończone.
Kamera podniosła się, ukazując mężczyznę w czerni stojącego w otwartych drzwiach
i trzymającego karabin wymierzony przed siebie.
Padły trzy strzały, po czym obraz zniknął.
Taki krótki fragment, a bardziej emocjonujący niż cały wczorajszy film, i to bez żadnego dźwięku. Te naboje powstały w ramach tego dziwnego projektu. Na pewno był tajny, zapewne dobrze fundowany. Jednak ktoś musiał przeniknąć do struktury projektu, skoro padły strzały i – najwyraźniej – trup. Nie wiedział, dlaczego dwa naboje wylądowały w jego rękach, ale wiedział,
że gdzieś na świecie jest ich jeszcze osiem. Ale gdzie? Nie mógł szukać w ciemno. To by nic nie dało.
Jednak jeśli na tym naboju były dane, może na następnym też jakieś będą. Może dane odbiorców czy magazynów? W końcu te dwa znalazły się w rękach zwykłych ludzi. Może reszta też trafiła do kogoś łatwo dostępnego.
A jeśli ci, którzy zabili tego naukowca z filmu, chcą odzyskać ten projekt? To mogłoby stanowić pewien problem. Na pewno nie boją się używania broni, co mogłoby stanowić zagrożenie. Bezpieczniej byłoby pewnie nosić naboje ze sobą, ale skanowanie musiało być wykonane
na komputerze o dużej mocy obliczeniowej. A taki miał tylko stacjonarny.

Monday 10 September 2012

Yet to be named, pt18

As promised.


She considered herself an able rider, but holding somebody upright while moving down a road was a tiring feat. Just a few turns away from the crossing her arms deemed it necessary to protest against the unusual load. Once the forest began clearing up, increasing the range of sight, her back joined the aching arms. Small wonder – it had to hold double the weight. Yet she kept going in fear of pursuit.
After one of the limitless turns, when her body was screaming for a break, she heard a heavy groan coming from her companion, sighed in deep relief and pulled over the horse.
‘Oh gods….Where am I? What happened?’, he mumbled.
‘Still in the forest’, she replied. ‘And you should remember what happened. It wasn’t a knock-out afterall. More like a bleed-out;, she chuckled. ‘How are you feeling?’
‘Bad. Although given the circumstances, it could probably be worse. What did you do after I got, uh…’
‘Almost killed in a single hit?’
He nodded with distaste.

Dziesięć żądeł, pt11


Przed zaśnięciem przemyślał wydarzenia dnia. Zrobił to pobieżnie, ponieważ był już dość zmęczony. Uśmiechnął się na myśl, że spędził wieczór jak najzwyczajniejszy człowiek, nieświadomy sekretów świata, i zasnął ukojony tym stwierdzeniem.
Obudził się następnego dnia. Zanim zawładnęła nim poranna senność, wstał i poszedł wziąć prysznic. Zimna woda wygoniła odrętwienie. Ze środka wyszedł rześki i gotowy do działania.
Z lodówki wyciągnął jeden z jogurtów do picia, po czym wrócił do swojego pokoju i zaglądnął
do komputera.
Analiza pierwszego naboju skończyła się. Zainteresowany podsunął sobie krzesło i obejrzał wyniki. Przewinął się szybko przez specyfikacje techniczne. Jego podejrzenia były słuszne. Pocisk wykonany był z materiału nie znajdującego się w obszernej bazie danych doktora. Wykazywał też znaczną podatność na impulsy elektryczne i magnetyczne.
Nie spodziewał się jednak, że nabój służył jako nośnik danych. Komputer zgrał zawartość
na dysk. Otworzył folder z danymi, kompletnie nie wiedząc czego się spodziewać.
Jego oczom ukazał się plik wideo. Całą zawartością naboju był film.
Musiało to być coś cennego.
Odtworzył plik i usiadł wygodniej na krześle.