Friday 6 July 2012

Dziesięć żądeł, pt5


Pocisk był całkowicie nienaruszony. Nawet jednej rysy. To było niemożliwe. Przebił na wylot prawie trzy metry betonu i nic mu się nie stało. Ale to nie było wszystkim, co go zaskoczył. Zgasił latarkę.
Świecił się. Niebieskie światło było wyraźnie widoczne w całkowitej ciemności.
Bez zastanowienia podniósł go i obejrzał z bliska. Światło wydobywało się z niebieskich wgłębień wyrytych w powierzchni naboju. Przyłożył go do ucha. Dało się słyszeć ciche, przytłumione brzęczenie.
Nic z tego nie rozumiał. Taki nabój musiał być wykonany z niezwykle wytrzymałych materiałów, aby przetrwać takie uderzenie. Ale wtedy nie znalazłby go u zwykłego handlarza
na bazarze, i to za marne grosze. A brzęczenie? Coś w środku musiało je podtrzymywać, co oznaczało, że jest wydrążony. A na drążenie nie było żadnych śladów. No i wtedy pocisk miałby mniejszą siłę rażenia, a nie znacznie większą.
Co do świecenia, do głowy nie przychodziło mu nic.

No comments:

Post a Comment