Pocisk był całkowicie nienaruszony. Nawet jednej rysy.
To było niemożliwe. Przebił na wylot prawie trzy metry betonu i nic mu się nie
stało. Ale to nie było wszystkim, co go zaskoczył. Zgasił latarkę.
Świecił się. Niebieskie światło było wyraźnie widoczne
w całkowitej ciemności.
Bez zastanowienia podniósł go i obejrzał z bliska.
Światło wydobywało się z niebieskich wgłębień wyrytych w powierzchni naboju.
Przyłożył go do ucha. Dało się słyszeć ciche, przytłumione brzęczenie.
Nic z tego nie rozumiał. Taki nabój musiał być wykonany
z niezwykle wytrzymałych materiałów, aby przetrwać takie uderzenie. Ale wtedy
nie znalazłby go u zwykłego handlarza
na bazarze, i to za marne grosze. A brzęczenie? Coś w środku musiało je podtrzymywać, co oznaczało, że jest wydrążony. A na drążenie nie było żadnych śladów. No i wtedy pocisk miałby mniejszą siłę rażenia, a nie znacznie większą.
na bazarze, i to za marne grosze. A brzęczenie? Coś w środku musiało je podtrzymywać, co oznaczało, że jest wydrążony. A na drążenie nie było żadnych śladów. No i wtedy pocisk miałby mniejszą siłę rażenia, a nie znacznie większą.
Co do świecenia, do głowy nie przychodziło mu nic.
No comments:
Post a Comment