Thursday 12 July 2012

Dziesięć żądeł, pt6


Tak rozmyślając wracał do swojego karabinu. Już przy blacie wróciło zasilanie, dając mu pełny ogląd zniszczeń. Pokój wyglądał, jakby wybuchła w nim małą bomba. Co tak dalekie od prawdy nie było.
Złożył broń, pozbierał pozostałe naboje do woreczka i wrzucił wszystko do plecaka. Świecący schował do oddzielnej kieszeni. Wyszedł na korytarz pełen w większej części przestraszonych
i bladych amatorów strzelania i policjantów. Na zewnątrz zajeżdżały właśnie na sygnale wszystkie służby mundurowe: granatowa policja, czerwone wozy strażackie i białe karetki z czerwonymi krzyżami. Był nawet helikopter i oddział antyterrorystyczny.
Po krótkiej rewizji i okazaniu karty członkostwa strzelnicy puścili go wolno. Odszedł spokojnie i obejrzał się za siebie dopiero na skrzyżowaniu. Budynek strzelnicy był otoczony przez ludzi
i samochody. Nie unosił się żaden dym, a ludzie powoli opuszczali kompleks. Reklama na billboardzie nad strzelnicą przyciągnęła jego uwagę.
„Nowo otwarta sekcja dla najcięższych strzałów! Żaden pocisk nie ucieknie! Gwarancja zwrotu kosztów!”
Aż się uśmiechnął. Nie czuł potrzeby przyznawania się do zniszczenia tamtej sekcji. Jeszcze zadawaliby pytania co do broni albo amunicji, a na takie nie chciał odpowiadać. Mogliby nawet zarekwirować pocisk do badań.
To chciał zrobić sam. 

No comments:

Post a Comment