Dziewczynka odwróciła się na jego głos i pobiegła do
niego.
- Tato! Tato! To jest Owen, ten pan, który biega w tym
czarnym stroju po osiedlu!
- I czego od ciebie chciał, Paulinko? – Spytał ojciec
biorąc ją na ręce.
- Pytał się o prezent od ciebie! Chyba mu się podoba.
Czując się wyjątkowo niezręcznie, podszedł do rodzinki.
Wykorzystując element zaskoczenia, pewnie dałby radę uciec z nabojem. Ale dalej
pozostałyby problemy z prawem i potrzeba przeprowadzki. Zamiast tego, miał w
głowie inny, bardziej dyplomatyczny plan.
- Ma pan wspaniałą córeczkę. Mam jeszcze dla niej małą
propozycję. Mogę ją przedstawić?
Mężczyzna lustrował Owena wzrokiem, rozważając ofertę.
W końcu kiwnął głową.
- Tylko bez szaleństw.
- W porządku – Owen skupił wzrok na dziewczynce. – Co
powiesz na wymianę?
- Jaką wymianę? – Zmarszczyła nosek.
- Tego – wskazał na nabój – za coś specjalnego.
- Za co?
- Jeśli tu poczekasz, to to przyniosę, i będziesz mogła
je obejrzeć. Co ty na to? Poczekasz?
Dziewczynka przekrzywiła głowę, myśląc. Odwróciła się
do swojego ojca.
- To co, tatusiu? Możemy poczekać?
- Chyba możemy – westchnął. – Tylko nie za długo.
No comments:
Post a Comment