Thursday 9 August 2012

Dziesięć żądeł, pt9


Owen kiwnął głową i pobiegł do mieszkania. W środku zerknął na komputer – analiza pierwszego naboju dalej trwała – i ponownie udał się do schowka. Ze środka wygrzebał sporych rozmiarów metalowe pudełko i otworzył je.
Wewnątrz, w specjalnie wymodelowanych otworach znajdowały się rozmaite naboje –
od małych pistoletowych do ogromnych snajperskich. Wiele miała wygrawerowane na sobie wzory – rośliny, zwierzęta, napisy, symbole. Zdjął wierzchnią warstwę swojej kolekcji, odkrywając kolejne,
z bardziej szczegółowymi i większymi wzorami. Kilka miało nawet kolor, ale nie służyły one
do strzelania. Wyciągnął jeden z nich, ten w kolorze różu. Przyjrzał się główce. Bez śladów i rys. Dobre wykonanie i jeszcze lepsza konserwacja spisały się jak trzeba.
Pochował wyciągnięte naboje i schował pudełko na swoje miejsce. Wyszedł na klatkę schodową, zamknął mieszkanie i biegiem wrócił do dziewczynki. Ta biegała dookoła chodnika, a jej tata siedział na ławce przy wejściu do klatki. Gdy tylko zobaczyła Owena, podbiegła do niego.
- Owen! Wróciłeś! Masz to specjalne coś?
- Tak, mam – kucnął przy niej i dał jej nabój. – Proszę. Ładne?
- Tak, ale... – odwróciła wzrok. – Prezent taty jest fajniejszy...
- To jeszcze nie wszystko. Naciśnij czubek.
Zrobiła, jak kazał. Główka bez problemu weszła do środka pod wpływem jej rączek, potem
z kliknięciem wróciła na swoje poprzednie miejsce. W powietrzu rozszedł się zapach fiołków. Oczy Pauliny rozszerzyły się z zachwytu.

No comments:

Post a Comment